|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flam
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: farszafa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:07, 12 Wrz 2008 Temat postu: Nirvana miała pecha. |
|
|
Ten wstydliwy aspekt bycia fanem Nirvany
gloryfikacja, a nawet deifikacja uzależnienia i śmierci Cobaina
tabuny dzieciaków próbujących go naśladować
wierzących, że jeśli nie spróbują tego co on, nie zrozumieją jego muzyki
dla mnie dzisiaj to abstrakcja.
Ale lubie ten zespół.
Nie przpadam natomiast za jego fanami (fanatykami)
Nirvana to był przede wszystkim swietny zespol, grajacy swietne rockowe utwory, z wyraźnymi wplywami Sonic Youth, Pixies i całej masy punkowych kapel z US&A.
Jest tez najbardziej pechowy zespol w historii - chcieli byc undergroundowi, alternatywni, a zostali na siłe wepchnięci do nurtu zwanego, o zgrozo, "grungem", ktory nagle niespodziewanie stal sie bardzo, ale to bardzo popularny.
Czy o to im chodziło? Nie, czego wyrazem jest ich trzecia plyta In Utero. Niestety nie wyszlo, bo media to kupily i Nirvana stala sie jeszcze wieksza gwiazda.
Ale to nie koniec pecha Nirvany - tak sie akurat stało, ze nastolatki odebraly smierc Cobaina jako przejaw buntu, wrazliwosci i cholera wie czego jeszcze i zaczeły go nosic na koszulkach, przypinkach itp.
I dlatego ludzie wybredni muzycznie wolą się nie przyznawać do tego że podoba im się Nirvana. Co jest oczywiście przejawem kompleksów. Co nie zmienia faktu, że muzyka i życie prywatne lidera tego zespołu jest po dziś dzień nadinterpretowane i rozkładane na czynniki pierwsze przez małoletnich zbuntowanych.
Nie jest to dobre ani dla nich, ani dla tego zespołu jako części muzycznej historii.
- tekst pierwotnie zamieszczony na innym forum ale nazwy nie wymienie :wink:
Ostatnio zmieniony przez Flam dnia Pią 18:36, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
rude
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:58, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
W pewnym momencie gdy byłam na innym forum to sama miałam dosyć Nirvany, chyba właśnie przez te fanatyczne dzieciaki zapatrzone w swojego bożka. wkurzało mnie wszystko, nawet ich zdjęcia i to że Nirvana była dla nich tylko taką wyskocznią w świat muzyki- przez tydzień ją kochali, a potem gardzili. i te żałosne teksty "pewnie że spróbuję heroiny tak jak kurt"- krysia lat 9 i 3/4. mi tez szkoda Nirvany właśnie dlatego ze stała się czymś takim. chociaż pewnie była tym jeszcze zanim do niej dorosłam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
kaco
user
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: się biorą dzieci Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:01, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
I dlatego właśnie forum, którego nazwy nie można wymawiać było zUe gdyż była w nim galeria, przez co fanek się mnożyło i mnożyło co do zespołu, to jeden z moich ulubionych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
arafatka
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:12, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
"z nirvany już wyrosłem" .. to najczęściej słyszę kiedy pytam o to, czy dana osoba lubi ten zespół.
Szkoda, ze ten cały 'mit' zniszczyl obraz Nirvany. Szkoda ze ludzie sugerują się nevermindem, a nie skupiają się na tak zajebistych płytach jak In Utero czy Incesticide..
Zresztą, pomyślmy, gdyby Cobain wyglądał powiedzmy jak.. Frank Black, to czy nirvana byłaby tak popularna wsrod mlodziezy gimnazjalnej? nie sądze..
I to mnie najbardziej wkurwia. Że muzyka wcale nie jest najważniejsza...
Oj, myśle sobie zawsze, że mam w dupie tych wszystkich fanów i fanatyków, którzy za miesiąc albo rok będą wzdychać do kogos innego..
Dla mnie to jeden z najważniejszych zespołów w życiu, i nie chce tego zmieniac.
|
|
Powrót do góry |
|
|
madame_rouge
user
Dołączył: 08 Wrz 2008
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:36, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
arafatka napisał: | Szkoda ze ludzie sugerują się nevermindem, a nie skupiają się na tak zajebistych płytach jak In Utero czy Incesticide.. |
Niestety. W sumie moim ulubionym albumem Nirvany jest In Utero, a nie Nevermind.
Flam napisał: | Nie, czego wyrazem jest ich trzecia plyta In Utero. Niestety nie wyszlo, bo media to kupily i Nirvana stala sie jeszcze wieksza gwiazda. |
A to wszystko prawdopodobnie przez wytwórnię, która kazała zespołowi zmienić brzmienie albumu na łagodniejsze. Pierwotnie utwory na tym krążku miały być o wiele mocniejsze. Aha, i album miał mieć inną nazwę. Osobiście uważam, że zespół nie powinien ulegać wytwórni.
Jak na razie tyle ode mnie.
Ostatnio zmieniony przez madame_rouge dnia Nie 9:36, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valgaav
user
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:48, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Chyba Courtney Love kazała zmienić brzmienie na łagodniejsze, podobno to ona przypieprzała się do wszystkiego.
Nirvana była straszliwie skrzywdzona przez producenta pierwszej płyty, który to wyszlifował ją do cna, nadając Nirvanie bardziej popowe brzmienie, które kupili nastoletni fani, niestety nie rozumiejąc nic z muzyki.
Moi znajomi mają inne podejście co do Nirvany: twierdzą że Nirvana to dwa akordy na krzyż (tak, tak), a In Utero, czy Bleach to jakieś albumy-pomyłki. Możecie sobie tylko wyobrazić jak mnie to wkurwia. No i oczywiście niezniszczalne: "Nirvana była dobra jak byłem młoda/y, teraz już mi się znudziła". Ludzie chyba widzą w Nirvanie bożyszcze rozwrzeszczanych nastolatek...
A co do tematu fanów, na forum B ktoś kiedyś napisał coś takiego: "Tak jak z moją siostrą. nie mówcie, ze grunge umiera z wiekiem, bo to nie prawda, nie we wszytskich przypadkach. Ona ma ponad 30 lat, rodzinę swoją, pracę, a gdy przychodzi do domu, włacza sobie głośno Pearl Jam, i jej serce bije wówczas tak samo mocno, jak serce nastolatki. MOże nawet lepiej rozumie teksty, pisane też przez dorosłego mezczyznę."
Odpowiedź majuny:
Ale czy Ty właśnie stwierdziłaś, że Twoja siostra jest grunge'owa bo słucha po pracy Pearl Jamu?
To jest dopiero minimalizm
I jak tu nie być przekonanym że ludzie nie rozumieją co to znaczy być fanem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flam
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: farszafa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:39, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
madame_rouge napisał: |
A to wszystko prawdopodobnie przez wytwórnię, która kazała zespołowi zmienić brzmienie albumu na łagodniejsze. Pierwotnie utwory na tym krążku miały być o wiele mocniejsze. Aha, i album miał mieć inną nazwę. Osobiście uważam, że zespół nie powinien ulegać wytwórni.
|
Nie róbmy z nich takich popychadeł.
Nikt im niczego przymusem nie narzucił. Albini jest świetnym "nagrywaczem" punkowo brzmiących nagrań. Bardzo szanuje go jako muzyka zespołu Shellac i jako producenta (nienawidzi jak się o nim tak mówi) , ale trzeba przyznać że to jednak uparty radykał i człek wybuchowy. Ja nie wiedzę nic złego w fakcie żeby w paru momentach na płycie dało się poczuć trochę finezji.
Warto w tym momencie przypomnieć że zespół Fugazi, (swoisty wyznacznik niezależności) odrzucił całą sesję nagraną przez Albiniego. I nikt im z tego powodu wyrzutów nie czynił
Przemixowali max 3 utwory.
Wytwórnia i tak musiałaby wydać wszystko co nagrali, bo ich kontrakt przewidywał całkowitą wolność artystyczną.
Ja to widze tak że Cobain z początku chciał odwalić taki sabotaż żeby nagrać bezkompromisową punkowo/noisową płytę. Ale gdzieś w połowie się trochę rozmyślił....
Miał do tego święte prawo.
Głównym powodem dla którego wole In Utero od Nevermind jest to że N jest strasznie równą płytą. Właściwie trudno jednoznacznie podzielić ją na spokojniejsze popowe numery i te punkowe napierdalacze.
In Utero jest płytą o wiele ciekawszą (duża zasługa brzmienia) Dużo rzeczy odstaje w różne strony. Są piosenki akustyczne, punkowe petardy, psychodelia, i konkretne hiciory. Dlatego ta płyta jest taka zajebista. przez swoją różnorodność.
Valgaav napisał: | Chyba Courtney Love kazała zmienić brzmienie na łagodniejsze, podobno to ona przypieprzała się do wszystkiego.
Nirvana była straszliwie skrzywdzona przez producenta pierwszej płyty, który to wyszlifował ją do cna, nadając Nirvanie bardziej popowe brzmienie, które kupili nastoletni fani, niestety nie rozumiejąc nic z muzyki.
|
Co wy ciągle z tą Courtney
Producent Nevermind odwalił rzemiosło (nie mówie tu o Buchu Vigu, tylko Andym Wallace'sie). Zrobił to tak jak się nagrywa rockowe kapele.
Brzmienie jest dobre, nawet bardzo dobre, piosenki też, ale brakuje tego szaleństwa realizacyjnego które wprowadził Vig. A które Andy W. skutecznie spłaszczył.
Popowość tego albumu, (moim zdaniem) wyszła głównie od Cobaina.
Cholernie dobra płyta ale trochę przehypowana.
Te "Ohy i Ahy" nad tym albumem stały się już trochę nie smaczne
Ostatnio zmieniony przez Flam dnia Wto 16:17, 16 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valgaav
user
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:15, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Flam napisał: |
Co wy ciągle z tą Courtney
Producent Nevermind odwalił rzemiosło (nie mówie tu o Buchu Vigu, tylko Andym Wallace'sie). Zrobił to tak jak się nagrywa rockowe kapele.
Brzmienie jest dobre, nawet bardzo dobre, piosenki też, ale brakuje tego szaleństwa realizacyjnego które wprowadził Vig. A które Andy W. skutecznie spłaszczył.
Popowość tego albumu, (moim zdaniem) wyszła głównie od Cobaina.
Cholernie dobra płyta ale trochę przehypowana.
Te "Ohy i Ahy" nad tym albumem stały się już trochę nie smaczne |
Ale mnie chodziło o In Utero. Podobno Courtney się wściekła jak usłyszała pierwotną wersję (tą zdartą i brudną na maksa) In Utero i ucięła sobie pogawędkę z Kurtem. Po tej rozmowie zmieniono brzmienie materiału na lżejszy. To chyba nawet sam Albini mówił o Courtney że się wtrąca. Było to w jednej z książek o Cobainie.
A odnośnie ulubionego albumu Nirvany: nie mam takowego, patrzę na ten zespół jako całokształt i lubię każdą z ich płyt. Mogę się tylko domyślać co by było gdyby wyszła kolejna, a kawałki były w stylu You Know You're Right. Ech...
|
|
Powrót do góry |
|
|
cesarVialpando
user
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ostrów Wielkopolski Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:38, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Valgaav napisał: | i lubię każdą z ich płyt. Mogę się tylko domyślać co by było gdyby wyszła kolejna, a kawałki były w stylu You Know You're Right. Ech... |
Dokładnie... czasem jak o tym myślę to żal aż dupę ściska. Ile prześwietnego materiału siedziało jeszcze w głowie tego faceta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jimmy
user
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:47, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Flam napisał: |
Głównym powodem dla którego wole In Utero od Nevermind jest to że N jest strasznie równą płytą. Właściwie trudno jednoznacznie podzielić ją na spokojniejsze popowe numery i te punkowe napierdalacze.
|
he?
że co?
Chyba długo już nie słuchałeś Nevermindu. Jak możesz porównywać punkowe Territorial Pissings do popowego Something in the way? Czy naprawde masz trudności z rozróżnieniem który utwór jest punkowy a który popowy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
user
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z dupki :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:19, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Valgaav napisał: |
I jak tu nie być przekonanym że ludzie nie rozumieją co to znaczy być fanem... |
Tzn że kto według Ciebie nie rozumiał pojęcia ,,fan'' ;> ta pierwsza dziewczyna czy Majuna ;>
Co do Nirvany to nie wiem czy na b ten pogląd,że Nirvana jest ,,be'' nie wziął się od starszych.Często właśnie niby Ci starsi ważniacy co tam przychodzili(i logowali się na forum nirvany bądź na chacie ) patrzyli na sprawę stereotypowo.Czyli jak ktoś przychodził i mówił,że lubi owy zespół to zaraz pojawiały się ironiczne pytania ,,a według ciebie kurt sam się zabił?'',,,och to pewnie nie lubisz Courtney?''.I później ci młodsi chyba szli tym stereotypem i chcieli pokazać jacy to są wielce dojrzali i zamiast słuchać komercyjnej Nirvany słuchają andergandowej muzyki,np.the vines itp bo dorośli ;p
Poza tym nie rozumiem dlaczego jak zespół zyska pewne uznanie i popularność na rynku to robi mu się przytyki,np.słyszę,że Cobain robił to wszystko na ,,odwal się'',,,że nie miał żadnych przesłań''chociaż ja uważam,że ludzie którzy nie rozumieją jego muzyki właśnie tak ją taktują(,,na odwal się'')^^.
I nie wiem po co taki siedzi na forum o nirvanie jak ma na wszystkich jej fanów patrzeć z góry...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valgaav
user
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:51, 17 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Chodziło mi o tą pierwszą dziewczynę, dla której bycie fanem/grungem to słuchanie Pearl Jamu po pracy Majuna celnie ją podsumowała.
Od starszych? Wszyscy starsi (czuję się jak na radzie plemiennej pisząc "Starsi" ) zwracali uwagę na to czy młodsze osoby słuchają tylko Nirvany, czy też mają pojęcie o muzyce i słuchają też innych zespołów do których odnosił się Cobain. Na B było kilka osób które Sonic Youth uważali za pokrętnych dziwaków, ale za to Nirvanę za bóstwo. Było więc chyba odwrotnie - ludzie zamiast słuchać wielu zespołów widzieli tylko Nirvanę.
A pogląd w stylu "Cobain robił wszystko na odwal się" to według mnie zawiść, zazdrość , hipokryzja i oglądanie mnóstwa małolatów - pozerów, naśladujących Cobaina . Co by się działo gdyby Cobain robił wszystko na "poważnie'
Ten przytyk o fanach co patrzą na wszystkich z góry to odnosi się do konkretnej osoby?
Ostatnio zmieniony przez Valgaav dnia Śro 9:53, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flam
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: farszafa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:48, 17 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jimmy napisał: |
he?
że co?
Chyba długo już nie słuchałeś Nevermindu. Jak możesz porównywać punkowe Territorial Pissings do popowego Something in the way? Czy naprawde masz trudności z rozróżnieniem który utwór jest punkowy a który popowy? |
Może i zbyt daleko idące uogólnienienie.
Chodzi o to że popowe kawałki są podciągnię (w fazie prdukcji) do Mega rockowego wykopu. A napierdalacze w stylu "Breed" czy "Stay Away" które powinne zionąć brudem i agesją, są przytłumione i wygładzone.
Popowymi kawałkami na tej płycie są dla mnie np. "Drain You" i "On A Plain". A "Something.." czy Polly (nagrana owiele wcześniej niż reszta sessji do N) są piosenkami akustycznymi, folkowymi, czy jak ich tam nie nazwiesz.
Rozchodzi mi się tu o to, że płyta na etapie mixów, postprodukcji została sprasowana tak żeby brzmiała owszem potężnie (i tak brzmi) ale też komercyjnie (wedłóg akurat obowiązujących standardów). Trochę brakuje mi w niej charakteru.
|
|
Powrót do góry |
|
|
rude
admin
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:42, 17 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A co do tematu fanów, na forum B ktoś kiedyś napisał coś takiego: "Tak jak z moją siostrą. nie mówcie, ze grunge umiera z wiekiem, bo to nie prawda, nie we wszytskich przypadkach. Ona ma ponad 30 lat, rodzinę swoją, pracę, a gdy przychodzi do domu, włacza sobie głośno Pearl Jam, i jej serce bije wówczas tak samo mocno, jak serce nastolatki. MOże nawet lepiej rozumie teksty, pisane też przez dorosłego mezczyznę."
Odpowiedź XXX:
Ale czy Ty właśnie stwierdziłaś, że Twoja siostra jest grunge'owa bo słucha po pracy Pearl Jamu? |
uważam, że to właśnie XXX pokazała ignorancję, bo tej pierwszej osobie chyba chodziło ogólnie o przekonania i styl bycia (podała akurat taki przykład). natomiast pisanie przez osobę trzydziestoletnią (czy oscylująca wokół trzydziestki) o tym że coś jest grandzoffe a coś nie, jest moim zdaniem totalnym zdziecinnieniem. nie mówiąc już o klapkach na oczach i braku ogólnego spojrzenia na sprawę. Jeżeli ktoś po 20 latach nadal słucha muzyki spod znaku grunge i odczuwa przy tym równie silne emocje (chociaż może nieco inne niż kiedyś), nadal odnajduje w tej muzyce coś dla siebie, to chyba jasnym i oczywistym jest stwierdzenie, że "grunge nie umarł w tym przypadku z wiekiem".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
user
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z dupki :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:55, 17 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No,ale jeśli mówimy o grunge jako subkulturze to trudno nazwać grandżem osobę,która na co dzień ubiera się w garsonkę i chodzi do biura a tylko po pracy słucha PJ,bo chyba grunge zakładał inną filozofię i propagował inny styl życia.Majuna napisała tylko,że to minimalizm i przecież miała całkowitą rację,bo to minimum żeby nazwać kogoś ,,grandżowym''.Także chyba przesadzasz Rude.Tym bardziej nie wiem skąd pogląd,że to dziecinne w wieku 30 lat,kiedy już się trochę przeżyło pisać co jest grandżowe a co nie.
Co do XXX to miała dużo dziwnych teorii tak na marginesie ;p
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|